Andrij Jarmołnko - następca Dembele?

Borussia Dortmund długo nie szukała następcy Ousanne Dembele. 'Żółto-czarni' wyrwali z Dynama Kijów fantastycznego skrzydłowego, Andrija Jarmołenkę. Ukrainiec co okno transferowe był łączone z potężnymi klubami Najbliżej było transferu do Liverpoolu, ale łączono go też z FC Barceloną i Manchesterem United.


Jarmołenko ma olbrzymie umiejętności i cieszy to, że będzie można go zobaczyć w silniejszej lidze niż ukraińska. Umiejętności, umiejętnościami, ale najważniejsza w tym wypadku jest głowa.

Nie tak dawno, Dnipro opuszczał inny as zabużańskiego futbol, Jewhen Konopljanka. Ten przychodził do Sevilli jak wielkie wzmocnienie, ale nie wytrzymał presji. Oby Jarmołenko udźwignął presję, a Borussia będzie miała z niego duuuży pożytek.

Autograf zebrany osobiście w Krakowie :)

Karel Poborský

W 1996 roku reprezentacja Czech hulała w najlepsze. Rozpędzona drużyna demolowała kolejnych rywali. Nasi południowi sąsiedzi doznali porażki dopiero w finale. W dogrywce Oliver Bierhoff dał wygraną Niemcom.

Przez cały turniej błyszczał bohater dzisiejszej notki - Karel Poborský. Po świetny turnieju został piłkarzem Manchesteru United.


W trykocie 'Czerowonych Diabłów' zagrał zaledwie 32 razy, ale według wielu to był najmocniejszy Manchester United od lat. Czech nie miał problemu ze znalezieniem sobie nowego klubu. Z Anglii przenióśł się się do Portugalii, a konkretnie trafił do Benifiki.


Póżniej kontynuował karierę m.in. w Lazio, ale najciekawszy punkt w jego karierze to występy w Dynamie Czeskie Bundziejowice. W 2005 roku Karel Poborský podpadł w konflikt z trenerem Sparty i został zesłany do rezerw. W połowie sezonu rozwiązał kontrakt i przeniósł się własnie do Dynama Czeskie Bundziejowice. I tu zaczyna się najlepsze, bowiem Poborský był współwłaścicielm tego klubu. Dzięki jego dobrej grze, Dynamo awansował do czeskiej ekstraklasy.


Dwa dolne zdjęcia są przeznaczone na wymianę

Grzegorz Piechna

Dziś autograf Króla Strzelców z sezonu 2005/06 - Grzeogrza Piechny. Zamiast standardowej notki, fragment wywiadu, który przerowadziłem z byłym piłkarzem Korony Kielce:


Nadal rozwozi węgiel? Co łączy go z Thomasem Müllerem? Gdzie jest kraina mlekiem i miodem płynąca? Dlaczego po Moskwie musiał chodzić z paszportem? Co sprawiło, że nie zrobił kariery w Chinach? Jakie jest najlepsze piwo w Rosji? Dlaczego Paweł Janas jest najdziwniejszym trenerem jaki stanął na jego drodze? I ile nie płacił mu Jóżef Wojciechowski? Grzegorz Piechna odpowiada w iście strzeleckiej formie.
Właśnie kończę pracę. Możemy już pogadać te dziesięć minut…
Liczyłem na troszkę więcej.
Więcej!? O kurde! To, co to za wywiad?! Przecież ja już z dziesięć lat nie gram w piłkę! No dobra, przesadziłem trochę. Ale ze trzy na pewno. Myślisz, że jeszcze mnie pamiętają?
Zdzwiłby się pan. Na pewno pamiętają. A pan dalej rozwozi węgiel?
No, tak. Pewnie. Właśnie załatwiłem ostatni transport. Kolega sobie zapalił papierosa, a my możemy sobie pogadać.
Nie tęskni pan za pracą w zakładzie masarskim?
Ta praca dobra i ta też dobra. Tu trzeba pracować i tam też trzeba było pracować.
A za grą w piłkę?
Trochę tęsknię za Ekstraklasą. Byłem ostatnio na meczu Korony z Cracovią (31 – lipca, 4:2 dla Korony – przyp. redakcji). Sobie chłopaki postrzelali. Zresztą, staram się być na wszystkich domowych spotkaniach Korony. Z Ekstraklasą jestem raczej na bieżąco. Sam też coś tam jeszcze gram. Spotykamy się regularnie, co niedzielę, z kolegami na takim większym orliku – w większości byli piłkarze Ceramiki Opoczno – i dwie godzinki walcujemy.
Domyślam się, że to pan strzela większość goli.
Czasami tak bywa (śmiech). Zdrowie służy, to można jeszcze trochę pobiegać.
Yannick Sambea mówił, że w Bayernie kto miał Müllera w składzie, ten wygrywał. Domyślał się, że u pana na gierce jest tak samo, tylko zamiast Thomasa Müller, jest Grzegorz Piechna.
Powiem szczerze, że tak. Gdzie gram, to wygrywamy (śmiech). Chłopaki zawsze zaczynaj wybieranie skład ode mnie, a ja tam nigdy specjalnie nie pale się do wybierania. Jeszcze powiedzą, że samych najlepszy wziąłem…
Zacznę trochę od końca. Z perspektywy czasu transfer do Torpedo Moskwa to był błąd?
To był taki okres, że trzeba się było zdecydować. Albo grać w Polsce i wyciągnąć maksimum z tej kariery, albo spróbować zrobić krok do przodu i sprawdzić się zagranicą. Akurat zdecydowałem się na wyjazd i nie żałuję. Na pewno inny futbol niż nasz polski. Całkiem inne realia piłki nożnej. Jak szedłem do Torpedo, to się śmiali, że Ruscy to są zacofani. Że nie ma po co tam iść. A prawda była taka, że Ruscy byli wtedy znacznie wyżej notowani niż my. Organizacyjnie i kadrowo to był całkiem inny poziom.
Czterech trenerów w ciągu sezonu to był pana największy problem?
Myślę, że tak. Ściągał mnie Pietrenko i zaraz go zwolnili. Tam jest taki zwyczaj, że jak przychodzi nowy trener, to dostaje wolną rękę i ściąga sobie kogo chce. Ktoś nie podpasuje, to ląduje na bocznym torze.

Jak ktoś chce czytać dalej to zapraszam: http://dogrywka24.pl/2017/08/15/piechna-ruscy-mysleli-ze-przyjechalem-zabierac-im-chleb-wywiad/

Juan Mata


W końcu! W końcu mogę wykreślić nazwisko Maty z listy autografów do zdobycia. Piłkarz Manchesteru United od dawna na niej figurował i teoretycznie łatwo byłoby go zdobyć. Przecież wystarczy wysłać list na adres AON Training Complex. No ale jakoś nie było mi po drodze.


Hiszpański pomocnik trafił do mnie po przez wymianę. Jego największe sukcesy to Mistrzostwo Świata z 2010 i Mistrzostwo Europy z 2012. Mata wygrywał też Ligę Mistrzów i dwukronie Ligę Europy.

Igor Sypniewski

Chciałbym zacząć miesiąc od jakiegoś duuuużego nazwiska. Niestety nie mam teraz dostępu do albumu, stąd prezentuę jeden z świeższych autografów w kolekcji. Może to nie David Villa, którego chcę pokazać od roku, ale Ior Sypniewski, to też kawał piłkarza.


Tylko ''Sypa'' oprócz piłki był jeszcze uzależniony od alkoholu. Najlepsze lata kariery przepisł. Najpierw posadził Davida Seamana na dupie, a potem budził się na łódzkiej izbie wytrzeźwień. Papiery na grę miał duże... Zainteresowanych odsyłam do biografii piłkarza 'ZaSYPAny''. Dobra książka.

Podpis pochodzi z wymiany.